31 sierpnia 2008

Leaving Time

Pora wracać do Polski. Walizki już prawie spakowane, już się ledwo domykają a jeszcze tyle rzeczy do spakowania. Synchro iPhone, aby mieć co słuchać w samolocie, znowu ponad 8 godzin ściśnięty jak sardynka. Ta druga klasa...:). Lądowanie w berlinie, jakiś drink na pobudzenie? Wieczorkiem dom i łóżko...mmmm:). Wtorek szkoła i odsypianie zmiany czasowej na lekcjach. w piątek impreza i jakoś to sie potoczy dalej :). To tyle. Narazie.

27 sierpnia 2008

Amerykańska kultura

Jestem pod wrażeniem tutejszej kultury, dlatego poświęciłem osobny post na ten temat ;). Wszędzie usłyszeć można "Thank You" a w odpowiedzi "You're Welcome". Przechodząc obok kogoś, kogo widzisz pierwszy raz w życiu, ten powie ci "Hi". Wchodząc do sklepu ktoś kto wchodzi przed tobą przytrzyma ci drzwi. Na rybach zapyta czy masz potrzebny sprzęt bo jak nie to ci pożyczy i wiele podobnych sytuacji. Generalnie uprzejmość jest tutaj odruchem, nawykiem i czymś zupełnie normalnym i być może dlatego, że jestem europejczykiem tak się tym podniecam bo u nas tego nie ma? Może kiedyś. God Bless America za to :D. Tolerancja też jest i na luzie wszystko, bezstresowo i tak powinno być wszędzie. Thank You ;)

22 sierpnia 2008

Bluefish it is!

Jest Bluefish, a nawet dwa. Nieduże ale są :), wiec obiad dzisiaj będzie :D. Po za tym to 4 flądry niewymiarowe, trzeba było wypuścić i SeaRabbit. Wszystko na starej miejscówce na Sandy Hook. Dzisiaj wczesnie rano łapaliśmy to nie było zbyt dużo konkurencji, nie licząc dwóch Hiszpanów z dziesięcioma zarzuconymi wędkami. My w dwóch tylko cztery, ale co chwile coś skubało przynętę, wiec nie było nudno. To tyle. Narazie.

17 sierpnia 2008

The Beach

Dzisiaj niedziela, czyli dzień nie robienia niczego, więc na plaży przeleżałem całe popołudnie. Znów na Sandy Hook tylko w innym miejscu. Na ostatnim wolnym skrawku plaży. Ludzi zjechało się tyle, że zaparkować nie było gdzie. Wszędzie napis "Beach Full", ale udało się znaleźć miejscówkę. Gorąco, przyjemny wiaterek, cieplutka słona woda. Widok na Staten Island, Verazzano Bridge, Brooklyn, Manhattan i Long Island. Na wodzie pełno motorówek i żaglówek. Poleżałem trochę, spiekłem się, pomoczyłem w oceanie i tyle :). Lazy Day zaliczony. Narazie.

16 sierpnia 2008

Run

Dzisiaj znowu biegałem, po dwóch dniach przerwy, i regeneracji, ruszyłem jak ten Forrest Gump :).Na początku powoli, lekki trucht, później troszeczkę szybciej :). Lepiej niż ostatnio, bo niecałe 3km bez zatrzymania, kolka nie złapała, więc postęp jest, ale do dobrej formy jeszcze daleko. Upalny dzień, ani jednej chmurki na niebie, cienia tyle co od kilku drzew. Na dole bloga jest widget nike+ z moim Goalem: 10km w ciągu miesiąca, chyba się uda :). SportBand działa OK, raz dłużej obliczał tempo ale ogólnie działa OK, i prądożerny też nie jest, ponoć 15 godzin można biedz. Buty Nike Free Everyday+ też bardzo przewiewne lekkie i wygodne, żelowe wkładki, w takich można biegać. To tyle. Narazie.
Mój Workout:

13 sierpnia 2008

Fishing Time

Dzisiaj po południu wybrałem się z wujkiem na ryby, nad zatokę Sandy Hook. Po drodze z auta na miejscówkę leżał na plaży wysuszony skrzypłocz, podobny do "Obcego" :). Po dotarciu na miejsce okazało się że zapomnieliśmy haczyków, wiec ja zostałem a wujek wrócił się do sklepu, kiedy tak siedziałem sobie na skale wpatrując się w ocean, wędkarze łowiący obok mnie, zapytali się czemu nie łowie, pytali czy mi czegoś nie potrzeba, ale odparłem im "I'm Cool". Za jakiś czas znowu chcieli mi użyczyć swojej przynęty i sprzętu, ale po którkiej chwili wrócił wujek ze sprzętem :). W międzyczasie widziałem jak tylko jedna osoba coś złapała i był to krab. zarzuciliśmy trzy wędki i czekaliśmy na branie. Po chwili na mojej wędce zaczęło się coś dziać, lekkie zwijanie kołowrotkiem i już ryba na brzegu, tak zwany Sea Rabbit, brązowa ryba z dużymi płetwami, oddaliśmy innemu wędkarzowi, my przyjechaliśmy po coś innego, większego i silniejszego: BlueFish. Po jakimś czasie inna wędka prawie wpadła do wody ale ją złapałem. Próbuje zwijać, ciężko, coś większego, ryba walczy, żyłka przesuwa się po wodzie raz w prawo, raz w lewo, parę minut siłowania się, ryba już jakieś 10m od brzegu, pękła żyłka... . Porażka. W międzyczasie inny wędkarz też siłował się z czymś większym ale jego żyłka też nie wytrzymała. Wuj miał 2 większe brania jedno dosyć szybko się skończyło, przez żyłkę, za drugim było lepiej, próbował zmęczyć rybę ale nie było łatwo. Ryba na moment wyskoczyła z wody, jakby chciała pokazać jaka to ona duża :), i za chwile się zerwała. Później wujek złapał fladrę, trzeba było wypuścić bo za mała, a ja przy zwijaniu żyłki złapałem kraba, też go wypuściłem :). W międzyczasie były dwie kontrole, dwóch strażników sprawdzało czy nie chcemy wywieźć zbyt małych ryb, i czy alkoholu się nie pije. W końcu się zwinęliśmy i odchodząc jeden z wędkarzy powiedział nam żeby się nie martwić i że on złapie tę rybę. Swoją drogą, znowu się przekonałem o tym jacy ludzie tutaj są mili: Pogadać można, pomogą ci, krzykną jak zobaczą że twoja wędka ma branie. W sklepie z przynętą jeden chińczyk też był bardzo miły i próbował sklecić coś po polsku, generalnie, ludzie tutaj są nastawieni pozytywnie na życie. To już chyba wszystko, Zjarałem się lekko, nogi mnie strasznie bolą po biegach :). Narazie.






Sportowo

Dzisiaj, a właściwie już wczoraj po oglądaniu olimpiady i świetnych wyników amerykańskiego pływaka Michaela Phelpsa, oraz gimnastyczek, postanowiłem sam zadbać o kondycję i pobiegać, a przy okazji przetestować SportBand Nike+, założyłem buty, słuchawki i przebiegłem się po osiedlu. Upał nie do zniesienia. Niecałe 3km przebiegłem, a ledwo czułem nogi. Brakowało PowerSonga. Oczywiście w połowie przerwa musiała być na złapanie tchu, w cieniu sklepu meblowego, po drodze kilka salonów samochodowych, domki, hipermarkety, znowu sklep meblowy i meta :). Zimny prysznic, zimny sok pomarańczowy. Zakwasy już są :). Narazie.

8 sierpnia 2008

08.08.08

Dzisiaj zaczęła się olimpiada w Chinach. W USA transmisja z parogodzinnym poślizgiem, zapewne tez tylko amerykanów będą pokazywać, niezależnie kto wygra :). Ciekawe ile medali nasi przywiozą :D. Po za rozpoczęciem olimpiady to nic nowego zwykły upalny amerykański dzień. To tyle :). Narazie.

6 sierpnia 2008

Auto Show

Znowu jestem w Woodbridge, NJ. Dzisiaj na parkingu sklepu Home Depot (coś jak castorama), byla wystawa oldschoolowych aut, aparat miałem to trochę zdjęć porobiłem. Niektóre auta zarejestrowane, inne już jako Historical. Muscle Cars, Pony Cars, Convertibles, wszystko z dużym silnikiem. To tyle. Narazie.






3 sierpnia 2008

Apple Store 5th Ave

Zdjecia z opisywanego w poprzednim poście Apple Store na piątej alei w Nowym Jorku.




The city that never sleeps...

Od piątku po południu już na Manhattanie siedzę, ale dopiero dziś się zebrałem za tego posta bo wcześniej czasu nie bylo :). Z okna widok na East River, a za nią Brooklyn. Manhattan nieco się poszerzy, bo przy brzegu budują długi chodnik wzdłuż wyspy. Z Okna widać tez Williamsburg Bridge i drogę FDR. W sobotę pojechałem na Times Square. Tu się zaczyna życie, obojętnie jaka pora dnia, zawsze jest masa ludzi, turyści, biznesmeni, każdy biegnie w swoim kierunku, Po drodze pełno sklepów, reklam. Na ulicy nikt z pieszych nie czeka na zielone światło, a właściwie białą rękę, tylko chodzą jak chcą, a samochody trąbią aż głowa boli, szczególnie taxi. Pierwszy raz z pośród wielu kiedy bylem na Times Square ujrzałem Naked Cowboy'a :), ale przeszedłem się po sklepach i kiedy wracałem to już go nie było. Wyjechalem z Times Square, w międzyczasie po drodze ze 3 Starbucksy. Pojechałem do Apple Store na 5th Ave. Mała szklana klatka, a ludzi pełno, ładują się do środka, idę tez. szklane schody prowadza w dol do wielkiego podziemnego sklepu, masa produktów do przetestowania iPody, iPhony, iMaci, Macbooki. Pelno personelu który służy pomocą. Kolejki po iPhone niesamowite :D. Komputerów z internetem do użytku dla klientów ze 100 w sumie chyba było. Nawet pograć można było, siedząc na fajnej pufie :). Genius Bar, gdzie ludzie mogą przyjść ze swoim sprzętem i dowiedzieć się czego tylko chcą, nawet są specjalne szkolenia one to one, które uczą jak w pełni wykorzystywać swego maca, na ekranach wyświetlają się nazwiska, o której, kto jest umówiony, bo przed wizyta trzeba się umówić. Sklep otwarty 24/7. Zrobiłem małe zakupki, w kolejce tez chwileczkę postałem, zdjęć porobiłem i pojechałem do domu. Wódka tania Grey Goose, bardzo dobra Francuzka wódka kosztuje około $50 za litr, w Polse 180PLN, wiec trzeba korzystać, a na lotnisko na wolnocłowym jeszcze tańsza. Dzisiaj wstałem bez większych problemów z zaschniętym gardłem. Dzień jest piękny, słonce świeci, dziewczyny biegają w parku, chyba sie tam przejdę ;). to tyle z Nowego Jorku. Narazie.