17 marca 2010

Ciemna strona żółtych taksówek

Po nowym Jorku jeździ około pięćdziesięciu tysięcy żółtych taksówek. Widać je na każdym skrzyżowaniu, szczególnie na Manhattanie, w pobliżu lotnisk, dworców i innych miejsc gdzie ludzie potrzebują transportu. Korzystają z nich mieszkańcy miasta jak i turyści, a charakterystyczne słowo TAXI wykrzykiwane w filmach słychać w całym Manhattanie.

Okazuje się że większość kierowców tak zwanych "yellow cab" przynajmniej raz pobrała od pasażera wyższą opłatę niż wynosił kurs. W niektórych przypadkach kierowcy stosowali taryfę podmiejską, która jest dwukrotnie wyższa od zwykłej. Średnio pasażerowie płacili niecałe pięć dolarów za dużo, jak podaje Komisja Taksówek i Limuzyn (w nowym jorku są jeszcze czarne taksówki - mini limuzyny). Notorycznych naciągaczy jest jednak o wiele mniej, "tylko" trzy tysiące kierowców oszukało swoich klientów więcej niż sto razy. Tym sposobem do kieszeni taksówkarzy wpadło dodatkowe 8,3 mln dolarów.


Burmistrz nowego Jorku - Michael Bloomberg powiedział że niektórym z tych kierowców mogą zostać przedstawione poważne zarzuty. Przed rokiem 2007 liczba oszukanych klientów mogła być jeszcze większa ponieważ wtedy w taksówkach nie było systemu GPS który pozwalał na śledzenie ich drogi. Nowojorskie stowarzyszenie taksówkarzy twierdzi jednak że problemem może być właśnie wadliwość systemów GPS, a nie nieuczciwość taksówkarzy.

Nowojorska taksówka przed dworcem Grand Central

Wcale się nie dziwię taksówkarzom, jakoś trzeba przecież odreagować na denerwujących klientach, którzy ciągle krzyczą zza pleców: "Szybciej, nie zdążę na ważne spotkanie" ;) Zawsze pozostaje nowojorskie metro, Subway które na pewno nie oszuka, ale pod drzwi domu to już nie podwiezie ;)