13 sierpnia 2008

Fishing Time

Dzisiaj po południu wybrałem się z wujkiem na ryby, nad zatokę Sandy Hook. Po drodze z auta na miejscówkę leżał na plaży wysuszony skrzypłocz, podobny do "Obcego" :). Po dotarciu na miejsce okazało się że zapomnieliśmy haczyków, wiec ja zostałem a wujek wrócił się do sklepu, kiedy tak siedziałem sobie na skale wpatrując się w ocean, wędkarze łowiący obok mnie, zapytali się czemu nie łowie, pytali czy mi czegoś nie potrzeba, ale odparłem im "I'm Cool". Za jakiś czas znowu chcieli mi użyczyć swojej przynęty i sprzętu, ale po którkiej chwili wrócił wujek ze sprzętem :). W międzyczasie widziałem jak tylko jedna osoba coś złapała i był to krab. zarzuciliśmy trzy wędki i czekaliśmy na branie. Po chwili na mojej wędce zaczęło się coś dziać, lekkie zwijanie kołowrotkiem i już ryba na brzegu, tak zwany Sea Rabbit, brązowa ryba z dużymi płetwami, oddaliśmy innemu wędkarzowi, my przyjechaliśmy po coś innego, większego i silniejszego: BlueFish. Po jakimś czasie inna wędka prawie wpadła do wody ale ją złapałem. Próbuje zwijać, ciężko, coś większego, ryba walczy, żyłka przesuwa się po wodzie raz w prawo, raz w lewo, parę minut siłowania się, ryba już jakieś 10m od brzegu, pękła żyłka... . Porażka. W międzyczasie inny wędkarz też siłował się z czymś większym ale jego żyłka też nie wytrzymała. Wuj miał 2 większe brania jedno dosyć szybko się skończyło, przez żyłkę, za drugim było lepiej, próbował zmęczyć rybę ale nie było łatwo. Ryba na moment wyskoczyła z wody, jakby chciała pokazać jaka to ona duża :), i za chwile się zerwała. Później wujek złapał fladrę, trzeba było wypuścić bo za mała, a ja przy zwijaniu żyłki złapałem kraba, też go wypuściłem :). W międzyczasie były dwie kontrole, dwóch strażników sprawdzało czy nie chcemy wywieźć zbyt małych ryb, i czy alkoholu się nie pije. W końcu się zwinęliśmy i odchodząc jeden z wędkarzy powiedział nam żeby się nie martwić i że on złapie tę rybę. Swoją drogą, znowu się przekonałem o tym jacy ludzie tutaj są mili: Pogadać można, pomogą ci, krzykną jak zobaczą że twoja wędka ma branie. W sklepie z przynętą jeden chińczyk też był bardzo miły i próbował sklecić coś po polsku, generalnie, ludzie tutaj są nastawieni pozytywnie na życie. To już chyba wszystko, Zjarałem się lekko, nogi mnie strasznie bolą po biegach :). Narazie.