24 grudnia 2008

Happy Holidays


Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku ;).

9 grudnia 2008

iRysy...


...czyli jak pęka nowy iPhone 3G. Nie wiem, czy z czarnym modelem są podobne przypadki, ale na białej wersji iPhona po krótkim czasie ostrożnego użytkowania na plastikowej części obudowy pojawiły się ryski. Kilka przy przycisku Sleep, przy wejściu na słuchawki, przyciskach głośności, lecz najwięcej oraz najdłuższe powstały przy wejściu na docka, z obu stron. W moim przypadku rysy a raczej, drobne pęknięcia (?) w tym miejscu mają ok 1-1,5cm i pną się w stronę loga Apple. Na szczęście rysy widać dopiero z małej odległości i nie mają zbyt ciemnego koloru. Z początku myślałem że to włosy. Jednak iPhone 1 gen, w tej kwestii sprawował się o wiele lepiej. Być może na MacWorld skrzyżują oba te urządzenia ;), dodając kilka, jak to niektórzy mówią niepotrzebnych funkcji. Pomimo tych wad nadal jestem zadowolony z telefonu, który aktualnie posiadam, zastanawiam się czasami jaki miałbym telefon gdyby nie było iPhona, chyba wybór padłby na któryś z modeli BlackBerry. Niestety mój aparat nie widzi tych rysek więc zdjęcia nie będzie.

20 listopada 2008

iPhone 3G

... czyli mydelniczka idealnie pasująca do mydełka którym jest Wireless Mighty Mouse. Jestem już posiadaczem iPhone 3G. Można powiedzieć, że szczęśliwym. Po sprzedaniu starego iPhone i używaniu zastępczego samsunga poczułem do czego tak naprawdę potrzebny był mi iPhone, oraz jak łatwy jest on w obsłudze, ale na szczęście firma kurierska nie zawiodła i już po 2 dniach paczka z Ery była u mnie. Plastikowy iPhone wygląda ładniej i mimo że jest grubszy to lepiej leży w ręce z powodu zwężeń przy bokach. Synchronizacja i po chwili wszystkie dane z poprzedniego iPhone były już na "tri dżi". Głośniki chyba lepsze a na pewno głośniejsze niż w poprzednim modelu. Czysty soft też działa lepiej, nie przycina przy pisaniu i ogólnie płynniej działa, wreszcie nie trzeba bawić się w odblokowywanie itp. wychodzi 2.2 jeden klik i jest wgrany ;). GPS na razie mało przydatny z mapami google, ale jak się zgubię na grzybach to mnie doprowadzi do najbliższej drogi. To chyba tyle o iPhonie 3G i jego urokach. Narazie

6 listopada 2008

Obama Prezydentem!

Barack Obama wygrał wybory i został 44. Prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki. 5 Listopada wszystkie media skupione były na tym wydarzeniu. Prezydentem USA został czarnoskóry człowiek. McCain tuż po ogłoszeniu wyników pogratulował Obamie oraz wezwał naród do współpracy bo przecież liczy się kraj, a nie prezydent. Teraz trochę danych w liczbach :). Obama uzyskał około 349 głosów (jeszcze nie podliczono wszystkich stanów) z potrzebnych 270 podczas gdy McCain zdobył ich ok. 163. Na Obamę zagłosowało 53% (64,206,511 wyborców), McCaina 46% (56,611,357). Na Obamę Zagłosowały Stany w których jest więcej ludzi młodych, są bardziej rozwinięte gospodarczo oraz mieszka w nich więcej obcokrajowców (California, Nowy Jork, Nevada, Floryda, Illinois oraz Hawaje), McCain zdobył głównie głosy ze stanów takich jak Texas, Louisiana, Oklahoma, rodzinna Arizona i inne, w których mieszkają ludzie starsi, rolnicy oraz konserwatyści. Wśród mężczyzn Obama zdobył 49%, McCain 48. Wśród kobiet uzyskał 56%, McCain 43. W przedziałach wiekowych również dominuje Obama, jedynie w grupie wiekowej 65 lat i starsi przegrał z McCainem 45 do 53%, im młodsi ludzie tym przewaga Obamy była mocniejsza (od 18 do 29 lat Obama miał przewagę 66%). Co wyniknie z kadencji Obamy? Na pewno będzie to "Zmiana" - "Change". Słowo które promowało jego kampanię.

28 października 2008

Jeszcze bardziej politycznie


Nie sądziłem że tak się przejmę wyborami na prezydenta w USA. Dzisiaj w Dzienniku Polska Europa Świat przeczytałem o pewnym grafficiarzu z Kalifornii (Shepard Fairey), który zaprojektował plakat promujący Baracka Obamę, plakat stał się bardzo popularny w Stanach a sam projekt może stać się ikoną popkultury tak jak logo Che Guevara. Pomysłodawca projektu sprzedawał je po $45, ale kiedy osiągnęły popularność ludzie odsprzedawali je na eBayu za $3000. Początkowo plakat głosił hasło Progress, jednak zostało ono zmienione na "Hope"
- Nadzieja, które bardziej pasuje do kampanii oraz działań Baracka Obamy. Teraz plakat można spotkać za szybami amerykańskich sklepów lub na ścianach budynków, bez względu na wynik wyborów zostanie zapamiętany i będzie się wyświetlał w Google gdy wpiszemy słowo: Obama. Większość wpływowych czasopism w stanach takich jak New York Times i Washington Post również go popiera. Obama w sondażach ma 51proc. poparcia podczas gdy McCain tylko 42. Tymczasem we wiadomościach mówi się o tym że gdyby Obama nie został prezydentem, mogą powstać zamieszki spowodowane rozczarowaniem czarnoskórych ludzi. Na wybory może udać się rekordowa liczba ludzi, być może zostanie pobita frekwencja z 1960r. kiedy to na wybory wybrało się 63 proc obywateli, a nawet z roku 1908 kiedy zagłosowało 66% społeczeństwa. Sam na początku byłem nieprzychylnie nastawiony do Obamy. Teraz gdybym był obywatelem Stanów zjednoczonych nie byłbym w stanie oddać głosu ale jeżeli bym oddał to chyba właśnie na Obamę. Tyle.

Politycznie

"Lekki" kryzys dopadł światową gospodarkę, tzn. dopadł amerykańską, a reszta świata poleciała razem z Ameryką w dół. Dolar już po 3pln więc z zakupami w USA trzeba się powstrzymać do spadku ceny tejże waluty. A już miałem zamienić macbooka na nowy model ;), pozostaje wymiana ramu w aktualnym i wstrzymanie się ze sprzedażą. Na plus: tańsza ropa a więc także paliwo, większe płace w US w przeliczeniu na złotówki, Już niedługo wybory w USA, jednak porządnego kandydata na to stanowisko nie ma. Miliony pompowane przez ostatnie parę miesięcy nie przekonały amerykanów, we wiadomościach ludzie mówią że nie pójdą na wybory bo nie wiedzą na kogo głosować. To tyle, mam nadzieję że przy pisaniu następnego posta cena dolara będzie o wiele niższa ;). Poniżej zdjęcie gdzie ta cała bessa się zaczęła: Wall St.

7 października 2008

Jesienne porządki

Trochę wolnego czasu się znalazło to odświeżyłem lekko wygląd bloga (nowe zdjęcia). W poście, zdjęcie mojego narzędzia pracy :). Wireless Mighty Mouse, kupiona w Apple Store 5th Avenue w Nowym Jorku wiec nie w byle jakim sklepie ;). Zdjęcie robione iPhonem. OK to tyle na dzisiaj. Narazie.

22 września 2008

I'm Home

W końcu się zebrałem do napisania posta, po paru tygodniach dopadła mnie choroba i dużo wolnego czasu się znalazło. Lot powrotny był dosyć krótki (około 7h). Na lotnisku w berlinie to raczej nieprzyjemnie, sprawdzili i oclili mi bagaże ;(. 250 euro poszło... . No ale było minęło. Zaczęła się szkoła. Klasa maturalna, już każą wybierać przedmioty. Załamka. Wziąłem się ostro do biegania, razem z kolegą. Staram się robić 4km dzienne, ale choroba plany nieco pokrzyżowała. Zima się zbliża, trzeba uważać żeby depresji nie złapać ;). To chyba tyle. Jutro chyba też będzie day-off school to może jeszcze coś wyskrobie. Narazie.

31 sierpnia 2008

Leaving Time

Pora wracać do Polski. Walizki już prawie spakowane, już się ledwo domykają a jeszcze tyle rzeczy do spakowania. Synchro iPhone, aby mieć co słuchać w samolocie, znowu ponad 8 godzin ściśnięty jak sardynka. Ta druga klasa...:). Lądowanie w berlinie, jakiś drink na pobudzenie? Wieczorkiem dom i łóżko...mmmm:). Wtorek szkoła i odsypianie zmiany czasowej na lekcjach. w piątek impreza i jakoś to sie potoczy dalej :). To tyle. Narazie.

27 sierpnia 2008

Amerykańska kultura

Jestem pod wrażeniem tutejszej kultury, dlatego poświęciłem osobny post na ten temat ;). Wszędzie usłyszeć można "Thank You" a w odpowiedzi "You're Welcome". Przechodząc obok kogoś, kogo widzisz pierwszy raz w życiu, ten powie ci "Hi". Wchodząc do sklepu ktoś kto wchodzi przed tobą przytrzyma ci drzwi. Na rybach zapyta czy masz potrzebny sprzęt bo jak nie to ci pożyczy i wiele podobnych sytuacji. Generalnie uprzejmość jest tutaj odruchem, nawykiem i czymś zupełnie normalnym i być może dlatego, że jestem europejczykiem tak się tym podniecam bo u nas tego nie ma? Może kiedyś. God Bless America za to :D. Tolerancja też jest i na luzie wszystko, bezstresowo i tak powinno być wszędzie. Thank You ;)

22 sierpnia 2008

Bluefish it is!

Jest Bluefish, a nawet dwa. Nieduże ale są :), wiec obiad dzisiaj będzie :D. Po za tym to 4 flądry niewymiarowe, trzeba było wypuścić i SeaRabbit. Wszystko na starej miejscówce na Sandy Hook. Dzisiaj wczesnie rano łapaliśmy to nie było zbyt dużo konkurencji, nie licząc dwóch Hiszpanów z dziesięcioma zarzuconymi wędkami. My w dwóch tylko cztery, ale co chwile coś skubało przynętę, wiec nie było nudno. To tyle. Narazie.

17 sierpnia 2008

The Beach

Dzisiaj niedziela, czyli dzień nie robienia niczego, więc na plaży przeleżałem całe popołudnie. Znów na Sandy Hook tylko w innym miejscu. Na ostatnim wolnym skrawku plaży. Ludzi zjechało się tyle, że zaparkować nie było gdzie. Wszędzie napis "Beach Full", ale udało się znaleźć miejscówkę. Gorąco, przyjemny wiaterek, cieplutka słona woda. Widok na Staten Island, Verazzano Bridge, Brooklyn, Manhattan i Long Island. Na wodzie pełno motorówek i żaglówek. Poleżałem trochę, spiekłem się, pomoczyłem w oceanie i tyle :). Lazy Day zaliczony. Narazie.

16 sierpnia 2008

Run

Dzisiaj znowu biegałem, po dwóch dniach przerwy, i regeneracji, ruszyłem jak ten Forrest Gump :).Na początku powoli, lekki trucht, później troszeczkę szybciej :). Lepiej niż ostatnio, bo niecałe 3km bez zatrzymania, kolka nie złapała, więc postęp jest, ale do dobrej formy jeszcze daleko. Upalny dzień, ani jednej chmurki na niebie, cienia tyle co od kilku drzew. Na dole bloga jest widget nike+ z moim Goalem: 10km w ciągu miesiąca, chyba się uda :). SportBand działa OK, raz dłużej obliczał tempo ale ogólnie działa OK, i prądożerny też nie jest, ponoć 15 godzin można biedz. Buty Nike Free Everyday+ też bardzo przewiewne lekkie i wygodne, żelowe wkładki, w takich można biegać. To tyle. Narazie.
Mój Workout:

13 sierpnia 2008

Fishing Time

Dzisiaj po południu wybrałem się z wujkiem na ryby, nad zatokę Sandy Hook. Po drodze z auta na miejscówkę leżał na plaży wysuszony skrzypłocz, podobny do "Obcego" :). Po dotarciu na miejsce okazało się że zapomnieliśmy haczyków, wiec ja zostałem a wujek wrócił się do sklepu, kiedy tak siedziałem sobie na skale wpatrując się w ocean, wędkarze łowiący obok mnie, zapytali się czemu nie łowie, pytali czy mi czegoś nie potrzeba, ale odparłem im "I'm Cool". Za jakiś czas znowu chcieli mi użyczyć swojej przynęty i sprzętu, ale po którkiej chwili wrócił wujek ze sprzętem :). W międzyczasie widziałem jak tylko jedna osoba coś złapała i był to krab. zarzuciliśmy trzy wędki i czekaliśmy na branie. Po chwili na mojej wędce zaczęło się coś dziać, lekkie zwijanie kołowrotkiem i już ryba na brzegu, tak zwany Sea Rabbit, brązowa ryba z dużymi płetwami, oddaliśmy innemu wędkarzowi, my przyjechaliśmy po coś innego, większego i silniejszego: BlueFish. Po jakimś czasie inna wędka prawie wpadła do wody ale ją złapałem. Próbuje zwijać, ciężko, coś większego, ryba walczy, żyłka przesuwa się po wodzie raz w prawo, raz w lewo, parę minut siłowania się, ryba już jakieś 10m od brzegu, pękła żyłka... . Porażka. W międzyczasie inny wędkarz też siłował się z czymś większym ale jego żyłka też nie wytrzymała. Wuj miał 2 większe brania jedno dosyć szybko się skończyło, przez żyłkę, za drugim było lepiej, próbował zmęczyć rybę ale nie było łatwo. Ryba na moment wyskoczyła z wody, jakby chciała pokazać jaka to ona duża :), i za chwile się zerwała. Później wujek złapał fladrę, trzeba było wypuścić bo za mała, a ja przy zwijaniu żyłki złapałem kraba, też go wypuściłem :). W międzyczasie były dwie kontrole, dwóch strażników sprawdzało czy nie chcemy wywieźć zbyt małych ryb, i czy alkoholu się nie pije. W końcu się zwinęliśmy i odchodząc jeden z wędkarzy powiedział nam żeby się nie martwić i że on złapie tę rybę. Swoją drogą, znowu się przekonałem o tym jacy ludzie tutaj są mili: Pogadać można, pomogą ci, krzykną jak zobaczą że twoja wędka ma branie. W sklepie z przynętą jeden chińczyk też był bardzo miły i próbował sklecić coś po polsku, generalnie, ludzie tutaj są nastawieni pozytywnie na życie. To już chyba wszystko, Zjarałem się lekko, nogi mnie strasznie bolą po biegach :). Narazie.






Sportowo

Dzisiaj, a właściwie już wczoraj po oglądaniu olimpiady i świetnych wyników amerykańskiego pływaka Michaela Phelpsa, oraz gimnastyczek, postanowiłem sam zadbać o kondycję i pobiegać, a przy okazji przetestować SportBand Nike+, założyłem buty, słuchawki i przebiegłem się po osiedlu. Upał nie do zniesienia. Niecałe 3km przebiegłem, a ledwo czułem nogi. Brakowało PowerSonga. Oczywiście w połowie przerwa musiała być na złapanie tchu, w cieniu sklepu meblowego, po drodze kilka salonów samochodowych, domki, hipermarkety, znowu sklep meblowy i meta :). Zimny prysznic, zimny sok pomarańczowy. Zakwasy już są :). Narazie.

8 sierpnia 2008

08.08.08

Dzisiaj zaczęła się olimpiada w Chinach. W USA transmisja z parogodzinnym poślizgiem, zapewne tez tylko amerykanów będą pokazywać, niezależnie kto wygra :). Ciekawe ile medali nasi przywiozą :D. Po za rozpoczęciem olimpiady to nic nowego zwykły upalny amerykański dzień. To tyle :). Narazie.

6 sierpnia 2008

Auto Show

Znowu jestem w Woodbridge, NJ. Dzisiaj na parkingu sklepu Home Depot (coś jak castorama), byla wystawa oldschoolowych aut, aparat miałem to trochę zdjęć porobiłem. Niektóre auta zarejestrowane, inne już jako Historical. Muscle Cars, Pony Cars, Convertibles, wszystko z dużym silnikiem. To tyle. Narazie.






3 sierpnia 2008

Apple Store 5th Ave

Zdjecia z opisywanego w poprzednim poście Apple Store na piątej alei w Nowym Jorku.




The city that never sleeps...

Od piątku po południu już na Manhattanie siedzę, ale dopiero dziś się zebrałem za tego posta bo wcześniej czasu nie bylo :). Z okna widok na East River, a za nią Brooklyn. Manhattan nieco się poszerzy, bo przy brzegu budują długi chodnik wzdłuż wyspy. Z Okna widać tez Williamsburg Bridge i drogę FDR. W sobotę pojechałem na Times Square. Tu się zaczyna życie, obojętnie jaka pora dnia, zawsze jest masa ludzi, turyści, biznesmeni, każdy biegnie w swoim kierunku, Po drodze pełno sklepów, reklam. Na ulicy nikt z pieszych nie czeka na zielone światło, a właściwie białą rękę, tylko chodzą jak chcą, a samochody trąbią aż głowa boli, szczególnie taxi. Pierwszy raz z pośród wielu kiedy bylem na Times Square ujrzałem Naked Cowboy'a :), ale przeszedłem się po sklepach i kiedy wracałem to już go nie było. Wyjechalem z Times Square, w międzyczasie po drodze ze 3 Starbucksy. Pojechałem do Apple Store na 5th Ave. Mała szklana klatka, a ludzi pełno, ładują się do środka, idę tez. szklane schody prowadza w dol do wielkiego podziemnego sklepu, masa produktów do przetestowania iPody, iPhony, iMaci, Macbooki. Pelno personelu który służy pomocą. Kolejki po iPhone niesamowite :D. Komputerów z internetem do użytku dla klientów ze 100 w sumie chyba było. Nawet pograć można było, siedząc na fajnej pufie :). Genius Bar, gdzie ludzie mogą przyjść ze swoim sprzętem i dowiedzieć się czego tylko chcą, nawet są specjalne szkolenia one to one, które uczą jak w pełni wykorzystywać swego maca, na ekranach wyświetlają się nazwiska, o której, kto jest umówiony, bo przed wizyta trzeba się umówić. Sklep otwarty 24/7. Zrobiłem małe zakupki, w kolejce tez chwileczkę postałem, zdjęć porobiłem i pojechałem do domu. Wódka tania Grey Goose, bardzo dobra Francuzka wódka kosztuje około $50 za litr, w Polse 180PLN, wiec trzeba korzystać, a na lotnisko na wolnocłowym jeszcze tańsza. Dzisiaj wstałem bez większych problemów z zaschniętym gardłem. Dzień jest piękny, słonce świeci, dziewczyny biegają w parku, chyba sie tam przejdę ;). to tyle z Nowego Jorku. Narazie.





25 lipca 2008

The Dark Knight

Dzisiaj odwiedziłem jedno z amerykańskich kin, aby zobaczyć najnowsza cześć Batmana pod tytułem "Dark Knight", która bije rekordy kasowe: jak dotąd rekord otwarcia oraz rekord w ciągu weekendu, film ma szanse na wysoka pozycje w rankingu najlepiej zarabiających dla siebie filmów. Kino AMC, 12 Sal, za blisko stałem kiedy robiłem zdjęcie i się cale nie zmieściło :). W sali zimno, klima jak wszędzie w stanach, Fotele wygodne wysokie tak ze oprzeć głowę można, a zarazem z przodu nikt ci nie zasłoni ekranu, bo miejsca przed tobą są dużo niżej. Przed filmem sporo reklam. Instrukcja jak bezpiecznie uciec z kina w razie ewakuacji, oraz prośba aby nie zepsuć sobie ani innym wrażeń z oglądania filmu odbieraniem komórek oraz płaczącymi dziećmi :D. Sam film genialny, świetnie odegrana rola Jokera przez Heatha Ledgera, dobre efekty, film był długi (2h30min). Ciekawa sztuczkę zaprezentował Joker na początku filmu ze znikającym ołówkiem, bardzo mi się podobała. Batman i TwoFace tez mieli swoje, ale ta Jokera była zdecydowanie najlepsza, kto oglądał film wie o czym mowie :). Trochę niespodziewane akcje oraz zakończenie filmu, ale chyba o to chodzi. To tyle. Narazie.



Why so serious?

21 lipca 2008

iPhone 2.0

Soft już złamany to i na moim iPhonie już jest ;D. Jak narazie same freeappy zainstalowałem, ale kupię jakiś GiftCard i sobie pościągam coś lepszego ;) Czekam na jakieś ciekawe aplikacje. Nowy kalkulator tez robi wrażenie ;). Ogólnie to wydaje mi się ze iP szybciej chodzi, chociaż czytałem na forum że niektórym nieco spowolnił. Wczoraj bylem nad jeziorem, gorąco i na dworze i w wodzie, można było siedzieć cały czas, ale co jakiś czas wychodziłem bo przecież jeść tez trzeba. P.S. Print Screen zrobiony na iPhone :). To tyle. Narazie.

17 lipca 2008

US

Nareszcie, po ponad 8 godzinnym locie dotarłem do stanów. Lot wydawał się tak długi, wygodnie pospać się nie da, dodatkowo to jedzenie dla astronautów :). Start samolotu był o 9.35 a lądowanie o 12.40 wiec lot trawl ponad 8 godzin a po zmianie strefy czasowej wyszło na to ze minęły tylko 3 godziny, wiec dzień się nieco przedłużył. Stewardesa do której cały czas zwracałem się po angielsku okazała się polką, tak jak kobieta siedząca obok mnie, milo się dowiedzieć pod koniec lotu ze osoby z którymi rozmawiałeś są tej samej narodowości :D, jeden z ochroniarzy lotniska który krzyknął za mną “SIR!” kiedy wracałem po swój passport którego zapomniał mi oddać człowiek wydający visę, wziął ode mnie passport zobaczył ze ja z polski i tez zaczął po polsku do mnie nawijać, tak wiec trochę jest tutaj naszych, i to z dobrymi pracami ;) Z samolotu na parking to trochę przejść trzeba było, dobrze ze były ruchome chodniki ;), w miedzy czasie wbicie visy i odbiór bagaży. Na marginesie to mogę tu legalnie zostać do 15 stycznia :). Na dworze upal nie do zniesienia, no ale już po chwili, klimatyzowane autko ;). Trochę się pozmieniało, nabudowali autostrad obwodnic itp. Autka piękne a zarazem tanie, tylko benzyna droga. Wchodzę do domu, we wiadomościach tylko o giełdzie gadają ze akcje lecą w dol. Generalnie to kryzys już od dawna ale chyba będzie jeszcze gorzej. Jedyna dobra strona tego kryzysu jest to ze dolar tani. Dzisiaj średnio 2.03 PLN. Wytrzymałem do 10 p.m. i poszedłem spać. Rano wstałem po 6, czyli o 12 polskiego czasu, znowu długi dzień ;). Male zakupy aby się zaopatrzyć w żywność na najbliższy czas. Powoli się przestawiam na tutejszy czas i “zwykle” upały. To chyba tyle na dzisiaj. Narazie.

13 lipca 2008

Koncert Nelly Furtado. Podejście Drugie

12.07.2008 Udało się! Dotarliśmy samochodem na poznańską Maltę parę minut po czwartej. Oczywiście pod sceną już był tłum ludzi mimo tego, że koncert miał rozpocząć się o szóstej. Ale jakoś daliśmy radę i dopchaliśmy się pod scenę. Godzina stania i czekania i znów zaczyna się!. Intro I'm Like a Bird. I głos Nelly. Za chwile wyskakuje, pisk, krzyk, radość. Nelly Furtado już na scenie ;). Na początku ubrana w strój z wczoraj, kolorowa sukienka i czarne legginsy. Nieco później w czarną kurtkę, którą później zrzuciła i biało czarne spodnie w „plamy?”, na kilka ostatnich piosenek ubrała się w obcisłą pomarańczową sukienkę (sexy). Zaśpiewała: I’m Like A Bird, Turn Off The lights, Powerless, Explode, Try, Say It Right, Do It, Promiscuous, Glow, Maneater, Wait For You, Forca, No Hay Igual, Give It To Me, Give It To Me (wersja Madonny),Somebody To Love, All Good Things. Podczas piosenki Forca jej “ekipa taneczna” ubrana w polskie koszulki piłkarskie wykopywała w publiczność dmuchane piłki z logiem Nelly Furtado, a jedną Nelly osobiście podpisała, pocałowała i wykonała wykop. Niestety nie w moim kierunku. Kiedy zaczynał się inny utwór wyszedł prowadzący imprezę aby wręczyć Nelly Diamentową Płytę z wytwórni Universal Records oraz złotą pieczęć miasta Poznań. Podziękował także Nelly za to że została jeden dzień dłużej i specjalnie dla nas przełożyła koncert w Moskwie który miał się odbyć dzisiaj w Niedzielę. Nelly na to: „That’s OK.” I jak tu jej nie kochać ;). Podczas odbierania nagrody cieszyła się i śmiała słodko ;). Później tak się rozkręciła że zeszła ze sceny i przebiegła się przed tłumem fanów, nigdy nie byłem tak blisko Nelly, jakieś pół metra, mi brakowało by ją dotknąć :D. Na sam koniec piosenka All Good Things. Generalnie było super, tancerze też mieli swoje pięć minut i każdy z nich zatańczył swoją solówkę, Nelly też przedstawiła wszystkich członków zespołu.
W sumie to dwa koncerty były 11 i 12 lipca. Nie zapomnę tego do końca życia. No a jutro Berlin a pojutrze Nowy Jork. To tyle Narazie.







A tak wygląda billet po dwóch koncertach, gnieceniu w plecaku i portfelu oraz całkowitym przemoczeniu i wyschnięciu. Chyba oprawię go w ramkę ;).

“Why do all good things come to an end…”.